Supem po Czarnej Hańczy i Wigrach z dzieckiem
Czarną Hańczę znam, lubię i odwiedzam co roku. Kiedyś kajakiem, od kilku lat wyłącznie na supie. Z jednym lub dwoma biwakami na trasie. Rzeka jest tak piękna i ciekawa, że zawsze wyprawa jest inna niż poprzednie. W tym roku po raz pierwszy zabrałem na spływ z biwakiem mojego wnuka Tadzia lat 8. Tadeusz na Dzień Dziecka dostał własne wiosło Starboarda , a w Fun Wind mamy deski juniorskie Fanatica , więc mógł płynąć na własnym supie.
Na cały wyjazd mieliśmy tylko 4 dni, więc po przyjeździe w niedzielę po południu na kemping Jastrzęby nad jeziorem Wigry od razu pojechaliśmy rowerami nad Czarną Hańczę na rekonesans.
Na start spływu wybraliśmy Wysoki Most i tam w poniedziałek rano przygotowaliśmy deski i wyposażenie biwakowe w bazie kajakowej PIK. Naszym celem była Śluza Mikaszówka na Kanale Augustowskim, czyli czekało nas ok 40 km wiosłowania w 2 dni. Taki dystans jest oczywiście zbyt długi i męczący dla 8-latka, dlatego deskę Tadzia wziąłem na hol.
Holowanie dzieci na ich własnych deskach, zamiast wożenia na pokładzie stosuję od jakiegoś czasu i uważam że jest to lepszy sposób niż wożenie na pokładzie. Po pierwsze dziecko ma więcej zajęcia bo wiosłuje i steruje swoją deską, a po drugie nie kiwa deską dorosłego co czasem może prowadzić do wywrotki (sprawdzaliśmy to w rodzinie ).
Holowanie dziecka na małej desce nie wymaga praktycznie żadnego dodatkowego wysiłku.
W lipcu na Czarnej Hańczy jest sporo podwodnej roślinności dlatego do mojego Starboarda Touring DSC 12,6x28 założyłem statecznik River , a deskę Tadzia Fanatic Ripper Air holowałem tylko na 2 krótkich bocznych finach.
Po zejściu na wodę w Wysokim Moście od razu przekonaliśmy się, że była to słuszna decyzja. Ponieważ poranne przygotowania, zawiezienie busa do Mikaszówki i powrót na rowerach zajęły sporo czasu ruszyliśmy ok 13.00. Po 5-ciu godzinach na rzece z postojami na kąpiele i pyszne jagodzianki sprzedawane przez panią na brzegu za Głębokim Brodem dopłynęliśmy na pole namiotowe Adamowe Łączki, gdzie rozbiliśmy biwak. Wieczorny makaron smakował wybornie, a ognisko i cisza lasu wokoło zakończyły pracowity dzień.
Wtorkowy poranek przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Zapowiadał się kolejny upalny dzień więc po szybkim śniadaniu zwinęliśmy biwak i zeszliśmy na wodę. Przed nami był najładniejszy moim zdaniem odcinek Czarnej Hańczy czyli rezerwat Dworczysko. W sumie do mety w Mikaszówce mieliśmy prawie 25 km, w tym fragment Kanału Augustowskiego ze śluzą Sosnówek. Śluzowanie się na deskach sup to zawsze są lekkie emocje, Tadzio z początku nie chciał wpływać do śluzy, ale jakoś go przekonałem i ma teraz pamiątkowy bilet Oczywiście podczas śluzowania mieliśmy deski połączone burta w burtę i asekurowałem nas trzymając się opuszczonych na ścianie łańcuchów. Płynęliśmy wycieczkowo w tempie ok 4,5 km/h, więc pokonanie całej trasy zajęło nam ponad 5 godzin wiosłowania, a razem z postojami i śluzowaniem praktycznie cały dzień. Jeszcze tylko klarowanie sprzętu w Mikaszówce, szybki makaron ugotowany w busie i ruszyliśmy w drogę powrotną po rowery do Wysokiego Mostu i z powrotem na kemping Jastrzęby.
Pracowite i pełne wrażeń dwa dni za nami !
Ostatniego dnia naszego wyjazdu we środę przed południem w ramach odpoczynku od wiosłowania pojechaliśmy rowerami obejrzeć pokamedulski zespół klasztorny w Wigrach.
Po drodze znaleźliśmy świetną zatokę z płytką wodą i kąpielisko, na które postanowiliśmy po południu popłynąć na supach. Często na naszych wyjazdach wolimy ruszać w drogę powrotną do domu wieczorem, bo zyskujemy dodatkowy dzień wakacji, a na szosie zazwyczaj jest mniejszy ruch. Dodatkowo 10 lipca cały dzień było grubo powyżej 30 stopni w cieniu i jazda samochodem w takim upał to nawet z dobrą klimatyzacją nie jest żadna przyjemność. Słowem około 17.00 dopłynęliśmy do odkrytej rano zatoki. Wodą było to ok 2 km co z pomocą dziadka holownika zajęło nam ok pół godziny. Na miejscu Tadzio na własną prośbę zaczął uczyć się ciasnych zwrotów i manewrowania deską. Do dyspozycji mieliśmy 2 juniorskie deski Fanatica krótszą i zwrotniejszą Ripper Air 7’10” oraz dłuższą, węższą i szybszą Ripper Air Touring 10’0”
Po kilku słowach instruktażu Tadeusz przeszedł praktycznie na samą rufę i mimo że waży niecałe 25kg bez trudu zakręcał i manewrował deską.
Nie muszę dodawać, że 99% dorosłych nie zrobi tego nawet na dużej desce, ale takie właśnie są dzieci. Uczą się szybko i bez wysiłku. Byłem strasznie dumny słysząc pochwały i słowa uznania dla mojego wnuka z ust innych sup-owiczów pływających na siedząco obok nas .
Podsumowując naszą krótką wyprawę zapewniam Was że :
- Suwalszczyzna, Jez. Wigry i Czarna Hańcza są super miejscem nawet na dłuższe wakacje lub na weekendowy wypad; to jest dzisiaj (S8 i praktycznie całą ukończona S61) tylko 3 godziny jazdy z Warszawy
- nawet ponad 30-stopniowe upały nie doskwierają płynąc rzeką z chłodniejszą wodą do kąpieli i często z zalesionymi brzegami dającymi trochę cienia
- dziecko wyposażone w odpowiedni do swoich warunków fizycznych sprzęt doskonale bawi się płynąc na własnym sup-ie, uczy techniki i co najważniejsze nie nudzi się jako bierny pasażer na naszej dorosłej desce
- kilkudniowy mniejszy komfort na wyprawie to nic w porównaniu z wrażeniami jakie taka wyprawa pozostawia !
Jednym słowem POLECAM !
Dla chętnych więcej praktycznych szczegółów osobiście w sklepie lub mailowo pawel@funwind.com.pl
Pozdrawiam serdecznie
Paweł Jędrzejewski